poniedziałek, 11 września 1995

Wąwóz Myśliborski 1995

1995-09-10 / niedziela / 95,2 km

Statystyka: cz.jazdy - 6 godz 24 min przec.szybk. -14,9 km/godz max szybko - 48,1 km/g

Wleń- Bełczyna - Proboszczów - Świerzawa - Muchów - Myślinów - Wąwóz Myśliborski - ­ Myślibórz - Jakuszowa - Lipa - Świerzawa - Sokołowiec - Czernica - Wleń

Wyjazd o 9.00, słonecznie, około 21 st. C. Na odcinku Bełczyna - Proboszczów, od legnickiej strony, 2 kilometry paskudnej, szutrowej drogi, na której łatwo można „złapać gumę". Dojeżdżam do Świerzawy, to miasteczko, ciut większe od Wlenia, a ma już drużynę piłki nożnej w III lidze. Ostry podjazd około 500 metrów w kierunku Jurzyc. W Muchowie zatrzymuje mnie ładna tablica, informująca o tutejszym parku krajobrazowym "Chełmy". Oceniając ogólnie, to województwo legnickie ma dobrą informację turystyczną. W Myślinowie jadąc żółtym szlakiem, często prowadząc rower, wkraczam w wąwóz myśliborski. Jestem pod jego wrażeniem, jest to jakby połączenie drogi krzyżowej ze ścieżką zdrowia. Na całej 4,5 km trasie 12 tablic informacyjnych z symbolem "sowy", z opisami miejsc, gdzie się aktualnie znajdujemy. Zadbane, dużo drewnianych koszy na śmieci, Ławeczki, a nawet WC, niestety mocno zdewastowane. W Myśliborzu miły lokal gastronomiczny "Kaskada". Tam spora golonka, chleb, kawa 180 tys. zł/.
Po posiłku zachciało mi się skorzystać z nowo wytyczonej trasy rowerowej. Dość trudna i właściwe mało atrakcyjna /trochę błądzenia!./ W koleinach dużo wody, na szczęście mam błotniki. W okolicy Jakuszowej zjeżdżam z tej trasy i jadę dalej utwardzoną drogą w kierunku na Nową Wieś, a dalej do Lipy. Zmęczyła mnie ta trasa rowerowa, ale na równej drodze odzyskałem siły i złapałem "drugi oddech". Z Lipy do Świerzawy, gdzie wypiłem kuflowe piwo "Piast"/112 tys. zł/. W Sokołowcu oglądam ładny pałacyk,będący w prywatnym posiadaniu jakiejś spółki,z częściowo odnowionym dachem. Następnie Rząśnik, gdzie na trudnym podjeździe do Czernicy przez pewien czas towarzyszyło mi dwóch młodych, miejscowych cyklistów. Krótka pogawędka i duży wysiłek, ale potem jest na szczęście zjazd, aż do samej Czernicy, a dalej to już Nielestno i Wleń, gdzie jestem około 18.10. Ten dzień musiał się jednak skończyć przygodą, gdyż  pijąc gorącą kawę, oblałem się nią, co spowodowało krótkotrwałe małżeńskie spięcie. Potem jeszcze telefon od mamy z Ostrowi i wizyta kandydatki na korepetycje z niemieckiego - A. H.

sobota, 10 czerwca 1995

Gminy karkonoskie - Podgórzyn i Piechowice 1995

1995-06-10 / sobota /
79,6 km

Statystyka:cz.jazdy - 5 godz 48 min przec.szybk. -13,7 km/godz max szybko - 52,7 km/g
Wleń-----Jelenia Góra - Staniszów - Sosnówka - Borowice - Przesieka – Jagniątków - Michałowice - Piechowice - Cieplice - Siedlęcin - Wleń

Pogoda w sam raz dla rowerzysty, bez deszczu, bezwietrznie i mało słońca. Do Jeleniej Góry jadę pociągiem, a o 11.00 spod stacji PKP już rowerem, w kierunku Sosnówki. Bardzo ładne wille przy ulicy Słowackiego i dalej na Staniszów. Dość ciężki podjazd do Sosnówki Górnej, gdzie w restauracji "Krasnoludki" piwo kuflowe "Boss" 12 zł!. W Borowicach duży, ładny hotel, zadbane. Obok dwa autokary z turystami niemieckimi. W okolicach Przesieki trochę pobłądziłem, w konsekwencji czego musiałem się wracać, a tu nie ma gdzie zjeść, a ja jestem głodny. Do Jagniątkowa jadę, a miejscami prowadzę rower, żółtym szlakiem, trudnym dla roweru. W Jagniątkowie bardzo piękny, nowy kościółek z 1985 roku. Wspaniale zadbane otoczenie, widać rękę dobrego gospodarza parafii. Drugi obiekt godny zwiedzenia to Dom Hauptmanna - pisarza niemieckiego, laureata nagrody Nobla. To miejsce jest oczyw iście bardzo często odwiedzane przez Niemców. Obecnie w tym budynku są organizowane wczasy dziecięce, a obok budynku stragany, przeważnie z kryształami. Na budynku tablica, upamiętniająca laureata, ale tylko po polsku, chociaż polskich turystów tyle co kot napłakał. Docieram bardzo głodny na górę "Grzybowiec"/751 m.n.pm./. Tam pensjonat z restauracją . Nie ma nikogo z gości, a zrozumiałem to, gdy podano mi rachunek. Za golonkę, dodatki i piwo zapłaciłem 26 zł. Po sutym i dobrze opłaconym posiłku kawałek pod górę, do Michałowic. Potem wspaniały, długi zjazd /4 km! do Piechowic, dalej Cieplice i znaną już trasą przez Goduszyn, Siedlęcin do Wlenia, gdzie byłem w domu o 19.00. Zmęczyłem się trochę, gdyż była to moja pierwsza, dłuższa wyprawa rowerowa w tym roku.