piątek, 6 lipca 2012

Powódź 2012

05.07.2012 r  Maciejówka

Wczorajsza ulewa była zaledwie preludium do tego co nastąpiło dzisiaj, w ciągu zaledwie czterech godzin spadło na naszą Maciejową 46 litrów deszczu na metr kwadratowy. Ucierpiało ponad sto domów, w tym nasza Maciejówka. Przez kilka godzin patrzyliśmy z niepokojem na coraz wyższy stan Radomierki, która z małej, kilkumetrowej rzeczki przeistoczyła się w olbrzymią, groźną rzekę, o szerokości ponad 200 metrów. Zniszczyła wszystkie mosty i mostki w naszej dzielnicy,a jedyny mostek, który się nie poddał prowadzi do posesji naszych sąsiadów. Byliśmy w trójkę w domu, próbując przenosić niektóre sprzęty na piętro, ale woda tak szybko napływała, że zrezygnowaliśmy z tego i bezradnie obserwowaliśmy sytuację z wyższej kondygnacji i tarasu. Nasz poczciwy, stary Passat został w garażu i tu też dosięgła go woda i wdarła się do środka. Ola z Iwonką były bardzo dzielne, spakowały najpotrzebniejsze swoje rzeczy osobiste i oczekiwały na ewakuację przez strażaków. Dla mnie była to już druga powódź, pierwsza w pamiętnym 1997 roku zalała częściowo dom we Wleniu, a właściwie piwnice. Tu jednak było znacznie gorzej, woda zalała cały parter do wysokości 70-80 cm. Nasz pies Clifford i koty dzielnie nam towarzyszyły i wspólnie przeżywały całe zdarzenie.


 Na szczęście woda po kilkunastu godzinach zaczęła opadać, odpadła więc konieczność ewakuacji, minęło bezpośrednie zagrożenie dla życia, a ranek po niespokojnej, nieprzespanej nocy ukazał ogrom zniszczenia dokonanego przez żywioł.