niedziela, 20 lipca 2003

Na północ od Wlenia 2003

2003-07-20/ niedziela / 77,4 km

Statystyka: cz.jazdy - 5 godz 34 min przec.szybk. -13,9 km/godz. max. szybk. - 40,8 km/g

Wleń - Przeździedza - Górczyca - Sobota - Dębowy Gaj -Mojesz - Lwówek Śląski - Rakowice Wielkie - Rakowice Małe - Włodzice Wielkie - Żerkowice - Brunów - Chmielno - Ustronie - ­Zbylutów - Bielanka - Peszków - Sobota - Górczyca - Radomiłowice - Bełczyna - Bystrzyca - ­Wleń


Wyjeżdżam o 7.15 i przez pierwsze dwie godziny jest przyjemnie, bo jeszcze nie tak gorąco i mało ludzi, potem jest gorzej. Początkowo jadę trasą rowerową ER-6, dość dobrze oznakowaną i wszędzie przejezdną. Pod Przeździedzą w okolicy góry Folwarcznej zauważam ślady sobotniej imprezy przy ognisku. Jadę dalej przez Górczycę , Sobotę i zatrzymuję się w Dębowym Gaju, a właściwie przy kompletnie zrujnowanym przystanku kolejowym PKP, gdzie na rozkładzie jazdy tylko dwa pociągi.

Zjeżdżam z asfaltówki i bardzo przyjemną, polną drogą docieram do Mojesza, a stamtąd luksusową trasą rowerową, ale krótką, tylko do Lwówka. W Rakowicach, w ,,Lwóweckim Aquaparku" biorę pierwszą w tym roku kąpiel, chłodna woda doskonale orzeźwia. Godzina 10.00, a więc jeszcze stosunkowo mało ludzi, ale już nadjeżdżają z całym swoim harmiderem. Niektórzy nocowali w namiotach, które teraz zwijają.

Odświeżony jadę dalej, w okolicach Włodzic Wielkich widzę bociana, dostojnie kroczącego po łące. Zjeżdżam z trasy ER-6 i jestem już w Żerkowicach, gdzie obok małego, kamiennego kościółka jedno z dzieci robi mi zdjęcie.

Pod murem przykościelnego cmentarza widzę starannie ułożone stare, poniemieckie płyty nagrobkowe.

W Brunowie, w sklepie dokarmiam się czekoladą. Jeszcze tylko zdjęcie ciekawego budynku /pałac/

i jadę dalej do Chmielna, a tam zamiast na wschód, do Zbylutowa, to jadę na północ, do Ustronia. Nie wracałem jednak tą samą drogą, ale skrótem, sympatyczną, polną drogą do Zbylutowa. A tam zaskoczenie - odpust z kolorowymi straganami, jakby czas się cofnął. Nie spodziewałem się, że jeszcze są takie imprezy. W tej samej miejscowości trójka bocianów w gnieździe, umieszczonym na elektrycznym słupie.

W Bielance uzupełniam płyny wodą mineralną i dalej. W okolicach Górczycy odczuwam już zmęczenie, co jest w znacznym stopniu spowodowane potwornym upałem /30 stopni w cieniu/. Przez kilka minut odpoczywam w cieniu i jadę dalej. Niedaleko od Bełczyny zsiadam z roweru i prowadzę go pod górkę. Od Bełczyny w kierunku Bystrzycy widzę trzech młodych rowerzystów, którzy także prowadzą swoje rowery. Wreszcie koniec wzniesienia i już tylko długi, wspaniały zjazd do Wlenia, gdzie solidnie zmęczony, ale zadowolony jestem około 14.30.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz